11.09
gdzieś w okolicach przedpołudnia ląduje na przygotowaniach u Andrzeja a później Kingi… mówią mi że nie ma stresu… więc nie mam wyboru i muszę im w to uwierzyć 😉
właściwie Kinga była już prawie gotowa kiedy przyjechałam… fryzjerka kończyła pleść cudowny warkocz a główna zainteresowana pisała list dla swojego ukochanego 😉
przejęcie czułam natomiast u rodziców, tata Kingi miał tak szkliste oczy przez cały czas, że autentycznie nie mogłam zbyt często na niego patrzeć bo płakałabym z nim.
Później czekała nas wzruszająca ceremonia, którą poprowadził znajomy ksiądz, a na koniec pełne szaleństw ale też wzruszeń wesele 😉
wszystko to działo się w Scenie Kulinarnej
suknia Pani młodej
makijaż
garnitur Pana młodego
kwiaty