było jakoś chwilę przed 11 gdy przejechałam do Jagody. Tego dnia nie było nawet sekundy w której by nie padało…
a więc w akompaniamencie uderzających o parapet kropli i muzyce z mojego głośnika wpadłyśmy w wir ślubnych przygotowań. Kilka chwil później pojechałam do Seby, który ubierał się w miejscu ich zaślubin i przyjęcia.
Wszystko działo się w pomieszaniu spokoju, z przejęciem.
o 14 w końcu Sebastian zobaczył Jagodę prowadzoną do stołu ceremonialnego przez tatę… a po zaczęła się impreza taka, że parkiet płonął i mimo to tego dnia wzruszeń nie było końca.
Makijaż: Sonia Gawlik
kwiaty: Kurdybanek
miejsce przyjęcia: Biały Dom Czerwionka
dj: party masters